Po raz pierwszy zaczęłam śledzić Jamie Beck na Instagramie po odkryciu jej przez wspólnego przyjaciela od kwiatów i od tego czasu mam całkowitą obsesję na punkcie jej pracy.
Dla tych z was, którzy nie są zaznajomieni, Jamie Beck jest fotografem i artystą wizualnym, który mieszka i pracuje w Prowansji. W 2016 roku Jamie zostawiła swoje zajęte życie w Nowym Jorku na roczny sabat na południu Francji i nigdy nie zawróciła.
Prace Jamie mają zdolność przenoszenia cię w inny świat. To jak wpadnięcie do najpiękniejszej króliczej nory, zagubienie się w zupełnie innym czasie. Oprócz dzielenia się ze światem swoimi pięknymi pracami, Jamie hojnie dzieli się również swoim procesem twórczym, co absolutnie uwielbiam.
Jamie właśnie opublikowała swoją pierwszą książkę, An American in Provence, która jest opisana jako „piękna kolekcja znakomitych portretów, krajobrazów i fotografii martwej natury”. Jamie wysłała mi wczesny egzemplarz kilka miesięcy temu i skończyłam ją za jednym posiedzeniem, ściskając ją, gdy przechodziłam z pokoju do pokoju. Jak tylko ją odłożyłam, moja mama podniosła ją i pożerała z równą intensywnością, a to wywołało serię naprawdę znaczących rozmów o tym, jak spędzamy nasze dni i co naprawdę się liczy.
Ta książka szybko stała się jedną z moich ulubionych w całym czasie i gorąco zachęcam do zamówienia wielu egzemplarzy, jednego dla siebie i dla prezentów.
Miałam szczęście, że miałam okazję przeprowadzić wywiad z Jamie dla bloga na temat książki i jej kreatywnego podejścia. Przygotujcie się na inspirację!
Amerykanin w Prowansji jest absolutnie przepełniony inspiracją, od zapierających dech w piersiach fotografii do szczerych opowieści, sezonowych francuskich przepisów i eksperckich porad fotograficznych. Jest tak wiele do zabrania, że nie wiadomo od czego zacząć! Jak powstała ta książka?
To wszystko stało się niezamierzenie, jeśli możesz w to uwierzyć! Kiedy przyjechałam do Prowansji, nie miałam w głowie żadnych celów poza tym, żeby po prostu doświadczyć kultury i innego sposobu życia, który zawładnął moją wyobraźnią. Kiedy wyruszyłam na mój pierwszy rok w Prowansji, robiłam notatki w moim dzienniku z obserwacji, których doświadczałam, od zmieniającego się naturalnego krajobrazu do prowansalskich doświadczeń na rynkach i jak to było zmagać się z obcym językiem, jak to było żyć w wiosce liczącej 2000 lat i bez klimatyzacji, do zmian, które zaczynają zachodzić we mnie, a których nie spodziewałam się po moim roku w Prowansji. Robiłem te notatki przez cały czas fotografując wszystko, co odkrywałem. W końcu zdjęcia stały się małymi wizualnymi opowieściami o tych lekcjach. Ta książka, Amerykanin w Prowansji, jest kulminacją tych pisemnych lekcji i wizualnych historii sztuki z tego, co jest teraz, ostatnie sześć lat życia w Prowansji!
Książka jest zorganizowana według pór roku i odzwierciedla „rytmiczny cykl życia”, który, jak się wydaje, odkryłeś na nowo w Prowansji. Czy możesz powiedzieć coś więcej o znaczeniu ponownego połączenia z naturą?
Natura w Prowansji jest WSZYSTKIM. To ona daje nam niewiarygodnie niesamowite składniki żywności sprzedawane na lokalnych rynkach rolnych, kwiaty, wino, pszczoły i motyle. Wszystko jest tu całkowicie połączone i otacza cię w sposób, który cię wciąga. Kiedy przeprowadziłam się do Prowansji, dałam się oczarować naturze, a im bliżej się przyglądałam, tym bardziej magiczne było to odkrycie. Ale nie chodzi tylko o przyjemność z obserwowania życia, które rozwija się przed tobą, ale o to, jak się czujesz, kiedy żyjesz harmonijnie, sezonowo, z i
t too. Znalazłem to, dla mnie, być zdrowszym sposobem życie pozwolić each rzecz mieć swój moment; ebb i przepływ. W ten sposób doceniasz to, co jest dobre w teraźniejszości i zostawia cię z czymś, za czym zawsze będziesz tęsknić, a z kolei zawsze będziesz się cieszyć.
Przemyślnie dzielisz się o słuchaniu swojego jelita i swojej decyzji o przeprowadzce z Nowego Jorku na francuską wieś i zauważasz, że „usuwając wszystko, co znałam, pozwoliłam sobie żyć w każdej chwili”. Co z opuszczenia miasta w USA i życia w małej wiosce we Francji pozwoliło ci to objąć?
Przede wszystkim nie masz wyboru i musisz być pozbawiony rutyny. W moją pierwszą niedzielę w Prowansji pamiętam, że wyszedłem na zewnątrz, głodny, gotowy do zdobycia jakiegoś jedzenia … i nie było dosłownie NIC otwartego. Na szczęście wciąż miałem trochę resztek sera i bagietki z poprzedniego dnia, które mogłem zjeść i zebrać figi z drzewa w moim ogrodzie. Francja nie polega na byciu zakwaterowanym i z pewnością nie żyje, aby zarabiać pieniądze, jak USA, które zmuszają cię (na szczęście i słusznie) do ich kultury. Przyjechałem, ponieważ chciałem doświadczyć ich kultury, ale nie wiedziałem, że będę musiał również uczestniczyć w niej! To zabawne teraz to powiedzieć, ale myślę, że jako Amerykanie po prostu zakładamy dostęp do wszystkiego przez cały czas, ponieważ to jest to, co wiemy. Francja zawsze i tylko jest Francją, co zmusza cię do wejścia w obcy dla ciebie sposób życia i nie masz wyboru, jak tylko go przyjąć – co jest wspaniałą rzeczą! Kiedy „poddajesz się” innej kulturze, to naprawdę czujesz się jak małe dziecko, które musi się uczyć od nowa, jak się zachowywać, co robić i jak przetrwać. Nie masz wyboru, ale musisz być obecny w każdej chwili, a każda chwila jest tak monumentalna, ponieważ jest pełna odkryć i przetrwania!
Byłaś w stanie odkryć tak wiele o sobie i o tym, jak karmić swoją pasję po przeprowadzce, ale dzielisz się tym, że „Twoja własna podróż artysty może się zdarzyć wszędzie, w każdym czasie – musisz tylko pokazać się i mieć odwagę.” Jakie są niektóre sposoby, aby zachęcić do znalezienia odrobiny tej prowansalskiej magii i stworzenia życia, które kochasz?
To naprawdę proste, znajdź to, co kochasz – cokolwiek to jest! Cokolwiek cię kręci i po prostu to rób! Miej odwagę skupić się wyłącznie na swojej pasji. Mam wrażenie, że jesteśmy uczeni, że rzeczy, którymi się pasjonujemy, to nasze „hobby”, a nie nasza „praca”, dlatego trzeba mieć odwagę powiedzieć: „nie, to jest to, co mnie kręci i TO jest to, na czym chcę skupić swoje życie”. To może być wszystko! To naprawdę zależy od ciebie, aby zdefiniować. Zdefiniuj swoje życie przez swoje pasje, a nie przez to, czego się od Ciebie oczekuje, co możesz zrobić w każdym miejscu na świecie, na każdym etapie życia.
Twoje prace tak umiejętnie podkreślają piękno w naturze, które jest wszędzie wokół, od „Terre de Lumière” Prowansji po sezonowe jedzenie, kwiaty w każdej fazie życia, a nawet robaki! Czerpiesz tak wiele z okolicy, w której mieszkasz, ale wiem, że masz też swój własny ogród. Jakie rzeczy lubisz sama uprawiać?
Mój ogród to moje drugie dziecko! Ogród, który jest małym wewnętrznym ogrodem (około 35 stóp na 35 stóp), znajduje się w centrum wsi i jest otoczony starymi budynkami. Ma jedno wspaniałe, duże drzewo figowe, które ocienia nasz stary prowansalski stół wiejski. Jest tam grządka starożytnej lawendy, która rośnie w dzikich wirach jak kręcone włosy, a nie tradycyjne wypielęgnowane rzędy prostej lawendy. Mam ldrzewo emonowe, pergolę z białych pnączy wisterii, ponad 17 różnych róż (mieszanka pnączy i krzewów), oszałamiającą sekcję hortensji, które radzą sobie zaskakująco dobrze, oraz garść mieszanych krzewów i kwiatów z łóżka ogrodowego, które właśnie posadziłam. Nie mogę powiedzieć Ci nazw, ponieważ wszystkie są w języku francuskim i są szalenie skomplikowane, aby spróbować zapamiętać! Mam też kolekcję pięknych mieszanych ziół w doniczkach z terakoty: bazylia, rozmaryn, tymianek, mięta itp. Nie jestem zainteresowana uprawą rzeczy do jedzenia, ponieważ tutejsi rolnicy robią to organicznie od wielu pokoleń. Wolę jeść to, co oni produkują!
W książce Amerykanin w Prowansji mówisz o wizualnym opowiadaniu historii i „pisaniu najpierw swojej fotografii”. Nurkujesz głęboko w niektóre z unikalnych technik, których używasz, w tym łączenie wielu płyt fotograficznych i malowanie w szczegółach. Czy możesz przedstawić ogólny zarys procesu komponowania jednej z Twoich fotografii? Wiem, że jedno zdjęcie może czasem zająć cały dzień!
Niektóre z moich bardziej ambitnych projektów wymagały tygodni na edycję! Jednak w przypadku większości postów, tworzę jedno zdjęcie dziennie. Zazwyczaj zaczynam od pomysłu. Może to być chęć uchwycenia tego, co było na targu tego ranka lub co rośnie w ogrodzie. Czasami, jak w przypadku moich autoportretów, są one autobiograficzne, oparte na konkretnym okresie mojego życia. Następnie szukam tematów i rekwizytów, szukając tego, co do mnie przemawia, wzbudza emocje lub podniecenie do tworzenia! Zbieram wszystkie te elementy razem, czy to w studio, czy w ustalonym wcześniej miejscu na zewnątrz, i zaczynam komponować moje zdjęcie. W moim procesie fotograficznym istnieje wiele warstw, w których wykonuję wiele zdjęć, które nazywam „płytami”, a następnie łączę je w postprodukcji w programie Photoshop. Pozwala mi to na budowanie kompozycji lub tworzenie scen, które w przeciwnym razie nie mogłyby istnieć w prawdziwym życiu, ale mam nadzieję, że w efekcie końcowym czuję się naturalnie. Są też dni, kiedy nie mam w głowie żadnego tematu ani koncepcji, ale raczej pozwalam, by dzień rozwijał się wokół mnie, aż do momentu, kiedy pojawi się inspiracja. Najłatwiejszym sposobem na znalezienie się w tym stanie jest po prostu spacer po mojej wsi lub w przyrodzie.
Twoje prace są tak bogate i romantyczne – od autoportretów, przez pejzaże w stylu impresjonistycznym, po te, które wyglądają jak XVII-wieczne holenderskie martwe natury. Często trudno uwierzyć, że to w ogóle są zdjęcia! Czy masz wykształcenie artystyczne? Jak trafiłeś do tego typu stylizowanej fotografii?
Zawsze byłem artystą i pociągała mnie sztuka. Jestem też osobą, która widzi sztukę we wszystkim – od teledysku, przez sposób w jaki ktoś się ubiera, po opakowanie produktu. Sztuka jest wszędzie, a sztuka jest zawsze opcją. Zawsze tworzę. Każdy szczegół dnia, jak ubieranie się, jest dla mojego umysłu sposobem na stworzenie historii. Jaka jest postać, co robi, jakie jest jej dzisiejsze przesłanie na temat życia? Kiedy patrzysz na holenderskie obrazy martwej natury, każdy przedmiot jest umieszczony z intencją i niesie ze sobą historię, znaczenie. Myślę, że staliśmy się ślepi na otaczający nas świat, na prozaiczne rzeczy, których codziennie dotykamy i z którymi wchodzimy w interakcje. W mojej pracy staram się ponownie przeanalizować te przedmioty i ich miejsce w naszym życiu. Takie podejście jest bardzo związane z dawnymi ruchami artystycznymi, kiedy ludzie mieli mniej w ogóle, a przedmioty miały duże znaczenie. Jeśli chodzi o mój styl fotografowania, to naprawdę czuję się tak, jakbym malował światłem i to jest właśnie to.t obraz, który moim zdaniem sprawia, że moje fotografie są z innego czasu, a jednocześnie są w pełni relatywne dla każdego ludzkiego doświadczenia.
W swojej książce hojnie dzielisz się wieloma pomocnymi wskazówkami dotyczącymi fotografii i stylizacji. Co według Ciebie jest najważniejsze, aby pamiętać o tym, że fotografowanie naturalnego krajobrazu lub uwiecznianie aranżacji kwiatowych jest bardzo ważne?
O tym, aby dobrze się bawić! Myślę, że łapiemy się na tym, że obowiązują nas zasady fotografii, a trzeba pamiętać, żeby zawsze się bawić. To właśnie wtedy, gdy się bawimy, czerpiemy radość i wtedy, bez względu na wynik, był to dobrze spędzony czas.
Bardzo podobała mi się seria #IsolationCreation, którą wymyśliłaś i podzieliłaś się na Instagramie podczas blokady, gdzie tworzyłaś jedno dzieło dziennie, robiłaś odbitki z tej pracy i przekazałaś część dochodów na fundusz Covid-19 Emergency Grants Fund Fundacji Sztuki Współczesnej. Czy teraz ludzie nadal mogą kupować twoje grafiki?
Kiedy weszliśmy w stan blokady we Francji, był to nie tylko przerażający czas ze względu na to, co działo się na świecie, ale także dlatego, że w najbliższej przyszłości nie mogłem podróżować, aby wykonywać swoją komercyjną pracę fotograficzną, z której utrzymywałem się przez większość mojego życia. Nie mogłem kontrolować tego, co działo się na zewnątrz, ale mogłem tworzyć coś pozytywnego każdego dnia – dzielić się tym doświadczeniem, przez które wszyscy przechodziliśmy, a także zbierać pieniądze na wsparcie innych artystów dotkniętych pandemią. Wycofaliśmy serię na początku tego roku, aby zrobić miejsce na stronie internetowej dla nowych prac fotograficznych, gdzie mam dostępne plakaty, wydruki, dzieła sztuki, kwiatowe przyciski do papieru, koszule nocne i piękną serię papeterii wykonaną ręcznie w Prowansji.
Czy opowiesz o wpływie, jaki odczuwasz, odkąd Instagram zaczął przedkładać filmy i Reels nad zdjęcia? Czy widzisz, jak artyści i twórcy przenoszą się na inną platformę, aby dzielić się swoją pracą?
To było naprawdę trudne przejście jako fotograf. Moja miłość jest do nieruchomego obrazu, a Instagram do niedawna był mistrzem tego, co artystyczne. To sentyment, który wielu fotografów, malarzy i pisarzy miało w rozmowie ze mną – że nasza praca jest tym, czym chcemy się dzielić, a konieczność przeniesienia uwagi na animowanie tego, aby ludzie zobaczyli nasze posty, nie tylko dodaje kolejną warstwę do pracy, ale nie jest pracą, której chcemy! Myślę, że społeczność Instagrama wykonała świetną pracę, aby nasze głosy były słyszane o tym, czego chcemy, i na razie słuchali. To nie jest niespodzianka, że media społecznościowe przechodzą na treści wideo, myślę, że analitycy mówią o tym od dekady. Problem tkwi w algorytmie, który sprawił, że czuliśmy się zmuszani zamiast inspirowani. Z tym, że bycie kreatywnym polega również na adaptacji i czasami wielkie rzeczy rodzą się z wymuszonych lub ograniczonych okoliczności. Fotografia ze swej natury opiera się na technologii i od swoich narodzin podlega ciągłej ewolucji, więc my też musimy.
Pomiędzy Twoimi projektami fotograficznymi, nową książką, sklepem internetowym i współpracą z Luxe Provence, wygląda na to, że jesteś bardzo zajęta! Czy pracujesz teraz nad czymś nowym, czy może cieszysz się okresem odpoczynku?
Kevin, mój mąż i ja zawsze się śmiejemy, kiedy mówię: „W przyszłym roku odpocznę”, a potem ten rok nigdy nie nadchodzi, bo jest po prostu zbyt wiele wspaniałych rzeczy do zrobienia w życiu i tak mało czasu! Absolutnie uwielbiam stawiać sobie wyzwania, ale jeszcze bardziej niż to, uwielbiam się uczyć.
Dziękuję ci bardzo, Jamie, za poświęcając czas, aby podzielić się z czytelnikami Floretu o swojej niesamowitej książce. To taki dar dla świata!
Aby uczcić wydanie nowej książki Jamiego, Amerykanin w Prowansji, rozdajemy pięć egzemplarzy.
Aby mieć szansę na wygraną, napisz w komentarzu poniżej, że gdybyś został oderwany od wszystkich obowiązków, gdzie byś pojechał i jaką ciekawość byś podążył? Zwycięzcy zostaną ogłoszeni we wtorek, 15 listopada.
Dowiedz się więcej i połącz się z Jamie:
pre-order książki w USA
Sklep
Newsletter zapisz się
Blog
Uwaga: Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu, siedź cicho; mamy filtr antyspamowy, który wymaga zatwierdzania komentarzy przed ich publikacją.
Floret tylko listy firm i produktów, które kochamy, używać i polecam. Wszystkie opinie wyrażone tutaj są nasze własne i Floret nie oferuje treści sponsorowanych lub przyjąć pieniądze za redakcyjne recenzje. Jeśli kupisz coś za pomocą linków detalicznych w tym poście, Floret może otrzymać niewielką prowizję. Dziękujemy za wsparcie!