Wczorajszy poranek był po prostu jedną z tych niesamowicie ciekawych sesji ptasich, o których mogę opowiedzieć w częściach w ciągu najbliższych tygodni. Po kilku (stosunkowo) zwykłych misjach ptasich w lasach deszczowych i wzdłuż wybrzeży Tobago w ciągu ostatnich kilku tygodni, wczoraj, podczas obserwacji podmokłych terenów południowo-zachodniego Tobago, nie mogliśmy się oderwać od ziemi. Od prawdziwych rzadkości do nieudokumentowanego polimorfizmu – magia ptasiarstwa była naprawdę w pełnym rozkwicie. Jednak w mojej psychice ponad wszystko wznosi się następująca sekwencja wydarzeń, która miała miejsce przed śniadaniem.
Na maleńkiej wyspie wybór miejsc jest ograniczony, a o tych stawach pisałem już we wcześniejszym poście. Po przybyciu na miejsce, aktywność wydawała się powolna. Większość ptaków znajdowała się w najdalszych stawach, para młodych nurogęsi ćwiczyła swoją technikę w obrębie prostokątnych stawów. Betonowa ściana przecinająca jeden ze stawów była popularnym miejscem odpoczynku dla kilku ptaków. Zainteresowany robieniem zdjęć, oddaliłem się od tej ściany.
Zwróćcie uwagę na tego Greater Yellowlegs na murze, który pochodzi z nagrania wideo z Black Skimmer.
Moja uwaga została przyciągnięta do ściany, gdy zauważyłem ten motylkowy zespół ptaków brzegowych. L-R: White-rumped Sandpiper, Pectoral Sandpiper, Greater Yellowlegs, Short-billed Dowitcher, Greater Yellowlegs
Ku mojemu zaskoczeniu, cicho unoszące się obok muru było wiotkie ciało kulika wielkiego, którego niektóre pióra były jeszcze suche. Jego głowa dryfowała niezręcznie od swojego pozbawionego życia ciała. W jakiś sposób w ciszy tego chłodnego tropikalnego poranka, ptak zamknął oczy po raz ostatni i bezceremonialnie przemknął pod ponurym, zachmurzonym niebem. Bez żadnego plusku wślizgnął się do wody.
Chwila ciszy dla odchodzącego.
Mówię bezceremonialnie – ale używam ludzkiej metryki, według której decydujemy, co robi hałas, a co nie. Najwyraźniej istniał jakiś środek komunikacji; jakaś wiadomość została wysłana do wszystkich zainteresowanych stron. Życie odeszło od kolejnego małego ciała, a wszyscy zostali o tym powiadomieni.
W ciągu następnej godziny zaobserwowaliśmy wiele różnych gatunków, które *przypadkowo* przyleciały na ścianę w pobliżu ciała padłego żółwia. Jedyny gatunek, który nie został sfotografowany to żółtonóg mniejszy, kiedy przyleciała para byłem zbyt zajęty porównywaniem wielkości pływającego ciała z żywymi ptakami, aby prawidłowo ustalić tożsamość martwego ptaka. Przepraszam za wykluczenie ich z tej karuzeli.
Ten kwiczoł przeszedł z miejsca, w którym siedział do tego punktu, wykonał kilka dziwnych pozycji swoim ciałem, a następnie odleciał.
Ten gwizdek czarnoszyi był w drodze, aby odwiedzić swojego partnera i młode w tym samym stawie, ale zrobił objazd.
Sandacz plamisty
Zostawiliśmy na miejscu tę parę kropiatek.
Istnieje wiele pytań, które wynikają z obserwacji takich jak ta. Kilka postów temu mówiłem o więzi między whimbrelem a wilgą (mogę potwierdzić, że widzieliśmy tę samą parę, wciąż razem, później tego samego ranka) – i zauważyłem podobne pokrewieństwo między sieweczką obrożną a sieweczką białoczelną. Gdziekolwiek leciał jeden, tam leciał też drugi. Czy mając podobne szlaki migracyjne, ta para podróżowałaby razem z jednego zakątka planety na drugi?
Żmija zygzakowata (L) i żmija białoczelna (R)
Dalsze cNależy wziąć pod uwagę charakter odwiedzin. Składanie wyrazów szacunku? Czy był to jakiś rodzaj pogrzebu? Czy gwiżdżący kaczor reprezentował swoją rodzinę, „pokazując twarz”, jak mówimy tutaj na Karaibach? A może to był tylko głupi fart, przypadkowość natury w grze, czysty przypadek?
Zwierzęta oczywiście widzą śmierć i doświadczają jej tak jak my, więc pytanie nie brzmi czy, ale jak. Słonie, pekari i krukowate mają udokumentowane przetwarzanie śmierci (jak my to określamy) bliskiej osoby. O ile mi wiadomo, praktyki te zawsze dotyczyły członka grupy rodzinnej, stada – przynajmniej przedstawiciela tego samego gatunku. Nie jest to próba antropomorfizacji, gdyż wskazywałoby to, że ludzie są jedynymi istotami zdolnymi do posiadania pewnych cech. Jest wiele rzeczy, których musimy się jeszcze nauczyć jako gatunek zajmujący nieruchomości na tej planecie (tak jakby kryzys ekologiczny nie uświadomił nam tego dobitnie), ale uważam, że największą przeszkodą może być pogodzenie się z tym, że to, iż coś nie zostało zaobserwowane, nie oznacza, że nie istnieje.